Senator Jan Rulewski skarży TVP Info do KRRiT
Legendarny działacz opozycji Jan Rulewski straszony „kryminałem” w studiu TVP. - Złożyłem zażalenie do KRRiT - mówi "Newsweekowi".
Autor wywwiadu: autor wywiadu jakub.korus@newsweek.pl
- Ja panu radzę, żebyście się spakowali, wyjechali, bo kiedyś będziemy was rozliczać. Już niedługo – grzmiał do wieloletniego działacza opozycji, senatora Jana Rulewskiego jeden z gości programu w TVP. Do nagonki na polityka przyłączył się też prowadzący. - Złożyłem zażalenie do KRRiT – skarży się Rulewski „Newsweekowi”.
Newsweek: Jak się czuje taki człowiek jak pan, który tyle lat działał w opozycji, kiedy w studiu TVP wysłuchuje, że są ludzie chcący wsadzać go „do kryminału”?
Jan Rulewski: Dziwi się, że są ludzie w jego pokoleniu mający podobne doświadczenia z tamtym systemem, a potrafiący opowiadać takie rzeczy. Nie mający żadnego poczucia rzeczywistości, żadnego krytycyzmu wobec samych siebie. Przecież oni – tak jak my wszyscy – są współodpowiedzialni za to, co się przez to ćwierć wieku w Polsce wydarzyło. Ale ich słowa to pokłosie działalności Jarosława Kaczyńskiego i jego ekipy, która nie tylko wywołuje historyczną histerię wokół Okrągłego Stołu i 4 czerwca, ale też dają amunicję tym ludziom, którzy się nie załapali na przemiany.
Spodziewał się Pan, że takie słowa o Okrągłym Stole i 1989 roku usłyszy w studiu telewizyjnym?
- Trzeba oddać, że pan Majdzik były działacz opozycji, który je wypowiedział, miał dobrego sekundanta w postaci Adriana Klarenbacha, redaktora TVP, który program prowadził. Choć zapewniano mnie, że poziom audycji będzie wyższy, szybko okazało się, że jej celem jest zgromadzenie sojuszników, do których zaliczał się też pan redaktor i przedstawienie jednego spojrzenia na wydarzenia 4. czerwca 1989 roku. Widać zresztą, że telewizja zaprasza działaczy, których przez ćwierć wieku nie było widać, a teraz wypływają ze względu na ostrość swoich poglądów. Media takich lubią. Kawa na ławę.
Mówią to z zawiści?
- Cała działalność PiS polega na negowaniu tego, co było: wszystkiego. Dlatego może niebawem prokurator Piotrowicz zastąpi Jacka Kuronia w nazwach ulic, placów i w historii. Wokół Kaczyńskiego jest mnóstwo ludzi, którzy brali udział w zmaganiach w wolną Polskę, ale nie załapali się na to, o czym marzyli. Zebrał tych zawistników i ich instrumentalnie wykorzystuje. Ale historii Okrągłego Stołu się nie wymaże. Straszne, że PiS nie widzi, że w tym wszystkim używa komunistycznej retoryki. Mówi o rozliczeniach, zjazdach partii, obiecuje kolejne wielkie programy, tropi wrogów. Komuna też zawsze walczyła. Jak już brakło wrogów, to się walczyło o pokój.
W studiu powiedział Pan, że PiS chce w Polsce drugiej Kuby. Co miał Pan na myśli?
- Tak samo jak tam rządzi u nas doktrynerska ekipa obstająca przy dzikich poglądach, które nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością.
Uważa Pan, że ci doktrynerzy mają szansę rządzić dłużej niż jedną kadencję?
- Tak. Boję się, że po szczycie NATO i po wizycie papieża rozpoczną się u nas polowania na czarownice, tzw. rozliczania przestępstw. Do programu „500 plus” dojdzie wzmiankowanie o kolejnych reformach, takich jak obiecane obniżenie wieku emerytalnego czy pozostające ciągle w sferze idei „Mieszkanie plus”. Pod koniec kadencji PiS będzie przekonywał, że na ich przeprowadzenie potrzebuje kolejnych czterech lat.
Wieszczy pan, że w tej rozliczeniowej nagonce wezmą udział media publiczne. Czy w takim wypadku będzie pan jeszcze odwiedzał TVP?
- Ja nawet w komunie uważałem, może trochę naiwnie, że telewizja jest nasza, że to dobro publiczne. Płacę abonament, więc w naturalny sposób odczuwałem potrzebę obecności w niej, jakiegoś uczestnictwa. Ale po ostatnim programie napisałem zażalenie do KRRiT porażony niestosownością tego, co mnie tam spotkało – zostałem tam przecież w końcu zaproszony z dobrej woli. Nikt nie chciał tam rzeczowej dyskusji o Solidarności i 4 czerwca. Chodziło raczej o podburzenie nastrojów. Boli to tym bardziej, że dla nas wszystkich Okrągły Stół był ogromnym dylematem – wielu moich kolegów musiało się przełamać, przekroczyć granice nie tylko politycznych, ale też moralnych wyborów. Ale to była trafna decyzja. Pozwalająca na wyjście z impasu nie tylko w Polsce, ale w całym bloku wschodnim. Dlatego myślę, że wszyscy ty, którzy wystąpili w programie i mówili inaczej, zwyczajnie kłamali.