Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet zdaniem Senatora
Konwencja do czyśćca !
Skończyła się parlamentarna debata nad Konwencją o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Debata pełna emocji, ale i ważkich argumentów.
Cieszyć się może lewica w podwójnym wymiarze: a to przez fakt wprowadzenia konwencji do dysputy publicznej, w kiepskim dla niej okresie i … wygraniu , rękoma swoich przeciwników. Na rezultaty przez parę lat muszą poczekać same zainteresowane, czyli kobiety.
Teraz ośrodkiem lewicowego ataku stanie się prezydent, napastowany z wielu stron na rzecz jej odrzucenia i lub podpisania.
Nie powiodła się moja próba przerzucenia ratyfikacji poza okres gorącej urny wyborczej, przesunięcia ratyfikacji na późniejszy okres po to przede wszystkim, aby mieć czas na sprawdzenie jej zapisów.
Co sprawdzać ?
Przede wszystkim poprawność tłumaczenia. Złe i niedokładne tłumaczenie powoduje postawienie prezydenta przed niechlujnym i nieprecyzyjnym dokumentem.
W mojej długiej praktyce parlamentarnej nigdy nie spotkałem się z takim zarzutem. Choćby zawarta w niej kara pozbawienia wolności mogąca stanowić podstawę wydalenia /art. 45 / co ni mniej ni więcej oznacza expulsję obywatela polskiego wszakże zabronioną przez konstytucję czy naruszanie poufności zawodowej adwokatów/ art. 28/.
Być może ta sama przyczyna rozgrzała senat przy konwencyjnej transkrypcji płci kulturowo-społecznej. I bynajmniej chodzi o intencje, skoro w art. 4. Konwencji zobowiązuje strony do przeciwdziałania dyskryminacji, z uwagi na ..płeć, płeć społeczno-kulturową ..a więc tworzy obowiązek normatywny dla stron, a jeśli już płeć społeczno-kulturowa to określana przez zachowania, działania , które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn, do czego nawołuje definicja art.3. Od biedy można przyznać , że nie o płeć chodzi, tylko o zmieniające się role płci biologicznych.
Jeśli ktoś by pomyślał o przejęzyczeniu, to kolejny obowiązek nawołuje strony do uwzględniania „perspektywy płci”.
W zestawieniu z nachalnym podkreślaniem przemocy wobec kobiet, w domu, nie wiem dlaczego pomija się definicję słowa rodzina, zupełnie zginęli domownicy czyli mężczyźni, dzieci i coraz częściej napastowani dziadkowie. Nie sposób ukryć intencji autorów, gdy nawołują przeciwko wymuszonym małżeństwom, ale zapominają o ochronie przed wymuszonymi rozwodami.
Wreszcie zgodzić się należy na inne białe plamy: przemoc w miejscach publicznych, wśród młodzieży, na ulicach i stadionach, w wojsku a nawet dyskotekach.
Prezydent zapowiedział kontrolę konstytucyjną. To odważna uwaga zważywszy, że pod zgodnością podpisało się wielu znamienitych naukowców. Zdaje się, że nawet prof. Zoll ,wbrew cytowaniu przez PiS, nie wykluczył jej konstytucyjnej poprawności. Konstytucjonaliści wywiązali się ze zlecenia wzorowo.
Parlamentarzyści musieli jednak odpowiedzieć na szersze i głębsze pytanie: jak dalece, bez względu na jej słuszne zawołanie, ingeruje w życie rodzinne, nawet przy przyjęciu „przemocowego” balastu tradycji, zwyczajów i uprzedzeń . Otóż dla mnie konwencja wpisuje się w ciąg, od dłuższego czasu w Europie, działań na rzecz dezintegracji płci, oferując prawny miraż szczęścia.
Desakralizuje podmiotowość rodziny jako przymierza ,w którym to kobieta najpełniej realizuje swoją podmiotowość i godność. Art 18 konstytucji mówiący o małżeństwie jako związku kobiet y i mężczyzny nawet w jego prawniczym brzmieniu zakłada optymizm – związek, czyli coś trwałego. Co państwo powinno umacniać, widząc w nim nie tylko prywatny związek, ale wartościową komórkę społeczną, w tym chroniącą przed przemocą wewnątrz i na zewnątrz. To nie jest związek dwóch osób wyłącznie otoczonych prawami równości czy równowagi. Tymczasem ta i inne konwencje usiłują przekształcić go w spółkę , w której wyższe zachowania jak miłość, szacunek , subiektywne relacje , w tym wobec dzieci będą regulowane przez regulaminy określone przez społeczeństwo. Pytanie jakie: nowoczesne, tradycyjne, wiejskie, miejskie a może informacyjne, a któż je będzie reprezentować ? Być może pomysł z ekspertami z GREVIO nie jest taki zły!?
Dziś na honorowym miejscu wielu domostw wisi krzyż , mezuza, Koran. Jutro zastąpi je konwencyjny telefon zaufania , żandarm nasłany przez sąsiada i przepracowany sędzia . Jak zwykle zabraknie pieniędzy i środków na wyroki w budżecie. Jeśli do tego dołożymy reglamentację majątkową, to co stanowi o sakralnej wartości rodziny – zaufanie budujące jej trwałość, zamienia się w rejestrowy lub koncesjonowany związek dwóch lub więcej obywateli, odgrodzonych od siebie litanią praw i różnych instytucji. Już dziś uginają się pod tym ciężarem młodzi ludzie uciekając w tzw. związki partnerskie. Liczby wskazują, że właśnie tam dochodzi do przemocy , zwłaszcza ekonomicznej, żeby już nie przywoływać psychologicznej i porzuconych dzieci. Czy o nauczanie takich niestereotypowych ról społeczno-kulturowych wśród młodzieży chodzi /art. 14/ ?
Moje wątpliwości , które mogą być także wątpliwościami prezydenckimi, budzi strona praktyczna, czyli infrastruktura pomocy ofiarom. Przewidziano w niej środki karne dla tych, którzy gwałcą mir rodzinny w postaci bezpośredniej interwencji policjanta. Wprost pisze się o pozytywnej nierówności czyli „pełnym wzmocnieniu kobiet”. Nade wszystko pojawia się dyskryminacja ze względu na „szkodę ekonomiczną lub cierpienie kobiet”. W tym momencie przed moimi oczyma jawią się setki tysięcy kobiet objuczone dziećmi, bez ojca , kasy, z nikłą pomocą państwa /przeciętnie 326 zł na dziecko/. Tyleż samo fruwających po świecie mężczyzn, przy milczącej zgodzie wszystkich trybunałów. Tak od lat i bez końca. Biała plama konwencyjna nie zachęca do współpracy przedsiębiorców, których część nawet żeruje na szarej strefie prawa /ok. 40 tys/. Nowy kodeks karny jeszcze bardziej łagodzi ściganie nieprawomyślnych tatusiów. Jeszcze gorzej konwencja, ale i feministki nie dostrzegają dziesiątek tysięcy niewolnic od Kijowa do Brukseli podległych władzy sutenera lub mafii.
Statystyki, nawet te pisane przez kobiety / 800 tys. aktów przemocy , 100 śmiertelnych ofiar / są zaniżone. Pilnie ratyfikując konwencję stwarzamy płonne nadzieje na rozwiązanie egzystencjalnych problemów kobiet i innych ofiar, zwłaszcza słabych: dzieci i staruszków. Tych zaś interesuje dzień dzisiejszy, jutrzejszy, gdy decydując się na opiekę ze strony konwencji, ryzykują utratę dochodu od pijanego mężczyzny, często kawałek dachu nad pokancerowaną rodziną .Część z nich może liczyć na powiatowy lokal wsparcia: przez pół roku i o ile nie przekroczą dochodu 400 zł/osobę. W odwodzie pozostaje jednak rodzina.
Konwencja zmierza do gruntownej poprawy pod warunkiem, że wdrożymy instytucje pomocy, poradnictwa, azylu, mieszkań, prawnego wsparcia przeznaczając na to środki co najmniej 1 mld zł.
Tak więc, nie zgadzam się z opozycją, która mówi, że w Polsce zjawisko przemocy jest statystycznie umiarkowane, a prawo wyprzedza potrzebę ratyfikacji.
Myślę, że przed jej ratyfikacją warto sprawdzić jak funkcjonują w praktyce krajowe i narodowe programy przeciwdziałania przemocy w rodzinie, rozwiązywania problemów alkoholowych i uzależnień od narkotyków. I nie tylko powstających w rodzinie, jak akcentuje konwencja, ale pochodzących z szerokiego importu . Nie można pominąć w tej kalendarzowej gonitwie głosów samorządu, gdyż to oni są i będą pierwszymi „wierzycielami” konwencji nie tylko w domu.
Konwencja wymaga ratyfikacji. Stwarza mobilnym Rodakom przestrzeń ochronną w kraju i zagranicą, bez pomijania sporów i zastrzeżeń, które oprotestowały kościoły i wiele innych podmiotów /ostatnio nawet rada miasta Katowic /. Warto ich wysłuchać, by nie tracić sojuszników przy rzeczywistym wdrażaniu jej w praktyce .
W trakcie prac w senacie Włodzimierz Cimoszewicz protestował p-ko poprawce, odsuwającej moment ratyfikacji do 2016 roku , zarzucając jej niekonstytucyjność. Jak dowodził, stawia prezydenta w niewygodnej sytuacji. Jeśliby nawet przyjąć tę uwagę, to równie dobrze będzie można uznać już pojawiające się naciski klienteli politycznej byłego ministra spraw zagranicznych do jej bezwarunkowej ratyfikacji .
W gruncie rzeczy nie chodzi o medale na starcie, ale satysfakcję z egzaminu konwencyjnego.
Już raz prezydent Komorowski rozstrzygnął podobną kwestię, podpisując konwencję ONZ o osobach niepełnosprawnych, której notabene Polska była inicjatorem, ratyfikując ją na mecie, wspólnie z niepełnosprawnymi.
Bydgoszcz,8.03.2015 Jan Rulewski –senator RP