Oświadczenie Senatora ws. senatora Krzysztofa Piesiewicza
Powodem, dla którego je składam są między innymi okoliczności zamieszczenia w Super Expressie barwnej publikacji dotyczącej senatora Krzysztofa Piesiewicza i później wielokrotnie powielonej przez inne media.
Wielu obywateli, w tym i mnie oburza fakt, że powstała ona w następstwie swoistego porozumienia między ściganymi przez prokuratora szantażystami, a legalnym i znaczącym wydawnictwem. Dodajmy w momencie, gdy inne gazety i media odmówiły kupna tych materiałów oraz ich publikacji, kierując się zapewne zasadą przestrzegania prawa oraz etyki dziennikarskiej. Niektórzy z moich rozmówców posunęli się dalej wskazując, że mamy do czynienia w istocie z paserstwem. Nadto gazeta posłużyła szantażystom za masową i dogodną tablicę ogłoszeń informującą o dokonaniu zemsty na ofierze szantażu.
Uważam, że takim działaniem, nie mieszczącym się w wartościach demokratycznego państwa naruszono podstawowe zasady praworządności.
Pragnę zaznaczyć, że opowiadam się za wolnością prasy, wolnością wyrażania poglądów, za prawem pozyskiwania i rozpowszechniania informacji o działalności osób pełniących funkcje publiczne lub powszechnie znanych.
Ale trzeba mieć na równi prawo do prywatności osób publicznych. Także prawo prasowe, które nakłada na dziennikarzy obowiązek kierowania się interesem społecznym i rzetelnym informowaniem opinii publicznej. Inne normy prawne i etyczne zakazują, aby w procesie komunikacji społecznej wysługiwano się światem przestępczym. Tak samo za niegodne uważam publikacje, których głównym celem jest czerpanie zysków lub sławy kosztem ograbiania obywateli z ich praw do prywatności, godności, choćby to byli nawet pospolici przestępcy.
Na kanwie sprawy senatora Krzysztofa Piesiewicza rysuje się zagadnienie granic wolności wypowiedzi. Wartość ta nie jest wartością absolutną i w porządku prawnym demokratycznego prawa podlega ograniczeniom. Media w ramach tego mogą spełniać doniosłą rolę społeczną.
Jednakże od dłuższego czasu dostrzegam jak wzrasta liczba spraw sądowych spraw, w których osoby publiczne lub powszechnie znane zmuszone są bronić się w długotrwałych i kosztownych procesach przed oskarżeniami medialnymi, przed naruszaniem sfery prywatności, a nawet osobistej godności. Wystarczy tu przywołać sprawy takie znane jak Romualda Szeremetiewa, Andrzeja Kerna, Edyty Górniak, Cezarego Pazury, Joanny Brodzik, Włodzimierza Cimoszewicza, czy Jana Kulczyka. Warto pamiętać też o szeregu innych podobnych spraw o mniejszej nośności medialnej.
Uwadze Pana Ministra polecam zastanowienie się, jak dalece tego typu działalność zagraża funkcjonowaniu: społeczeństwa otwartego w Polsce, autentycznej demokracji, ochrony prywatności.
W związku z powyższym zwracam się do Pana Ministra z pytaniem; jakie zamierza podjąć działania w celu zmiany tego stanu rzeczy?
Jan Rulewski - senator
Warszawa,17.12.2009 r.
PS. Oświadczenie w żadnej mierze nie jest obroną Krzysztofa Piesiewicza. Uważam, na podstawie posiadanej wiedzy, że naruszył zasady prawa. Zawiódł jako prawnik i członek senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Przede wszystkim swoich wyborców. Ale dodajmy też, że to nie przeważa szali na wadze wieloletnich i ofiarnych zmagań na rzecz wolności w Polsce, dokonań intelektualnych i artystycznych.
Jan Rulewski
Odpowiedź Ministra Sprawiedliwości - krótki komentarz
Na ręce Marszałka Senatu Bogdana Borusewicza w odpowiedzi na oświadczenie Senatora, wpłynęło pismo Ministra Sprawiedliwości z dnia 23 stycznia 2010 r.
Pismo podpisane przez Prokurator Krajowego Pana Edwarda Zalewskiego zawiera informację o tym, iż Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga prowadzi postępowanie karne przeciwko trzem osobom podejrzanym o szantaż wobec Krzysztofa Piesiewicza, tj. o przestępstwo z art. 191 § 1 k.k oraz, że z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika, iż dwie z tych osób usiłowały sprzedać nagrania, które posłużyły do szantażu Krzysztofa Piesiewicza redakcjom telewizji "Polsat", " Rzeczpospolitej" oraz "NIE".
Te same materiały zostały przekazane gazecie "Super Express" przez nieujawnioną w publikacjach Gazety osobę, przy czym zdaniem prokuratury nie można wykluczyć, że osobą tą była jedna z podejrzanych.
W dalszej części pisma Pan Minister nie podzielił zawartej w Oświadczeniu Senatora sugestii, jakoby publikacje w "Super Expressie" oraz na stronach internetowych tej Gazety zostały zamieszczone w następstwie "swoistego porozumienia między ściganymi przez prokuratora szantażystami a legalnym i znaczącym wydawnictwem" i - jak to ujął Senator - stanowiły paserstwo.
Z taką marginalizacją zachowania wydawcy Gazety przez Prokuratora Generalnego, pomimo tego, iż jak sam Prokurator podkreśla było ono wysoce naganne, senator absolutnie się nie zgadza.
Uważa także przywołaną w piśmie regulację polegającą na penalizacji od 8 czerwca 2010 r. zachowań polegających na rozpowszechnianiu wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody (dodany w kodeksie karnym art. 191a), w dobie medialnej pogoni za sensacją i co z tym się wiąże pogonią za zyskiem, za absolutnie niewystarczającą.
Czy Krzysztof Piesiewicz, jeśli przepis ten obowiązywałby wcześniej, mógłby liczyć na ochronę państwa i ściganie wydawcy Gazety przez prokuraturę?
Senatorowi wydaje się to mocno wątpliwe. Które bowiem z zachowań Piesiewicza można uznać za czynność seksualną.
Została wyrządzona przez media krzywda, której naprawienia ofiara sama będzie musiała dochodzić.
A nie o to Senatorowi Rulewskiemu w złożonym przez niego Oświadczeniu chodziło.
Bydgoszcz, Biuro Senatorskie 15 luty 2010 r.