Odpowiedź na artykuł Katarzyny Kolendy-Zaleskiej
„Felietonem w konstytucję”
Pani Katarzyna Kolenda - Zaleska, doświadczona w dziennikarskiej obsłudze parlamentarnej, na łamach poważnej gazety odważnie weszła w konstytucyjną arytmetykę. Tytuł woła: „nie potrzebujemy tylu parlamentarzystów". Za tytułem idą liczby. A dalej konkrety.
Pierwsze pudło: „wystarczy, że jeden poseł przypada na 100 tysięcy mieszkańców co dałoby nam 380 posłów, prawie tylu jak jest obecnie".
Drugie pudło: „albo na 100 tysięcy wyborców”, rozumiem tych rzeczywistych, a nie rejestrowanych. W wyborach 2011 r. przy 49 % frekwencji głosowało ok. 14 mln obywateli, czyli mielibyśmy 140 posłów. Część z nich jest tworzywem rządu i nie może pełnić wszystkich funkcji parlamentarnych – komisje, gdzie posłowie, senatorowie - wbrew twierdzeniom Pani redaktor - nie zasiadają w tylnych ławkach. Pracują, przynajmniej odpowiadają.
Ale mamy rząd, który tworzy większość. Parlamentarzyści przeprowadzają rządowe i własne inicjatywy w 25 komisjach zwyczajnych i nadzwyczajnych, w tym wymuszanych przez dziennikarzy. Po trzech posłów na komisję. Opozycja tylko w niektórych, co oznacza, że mieszkaniec związany z mniejszą partią nie dowie się wszystkiego od swego wybrańca, czyli nie w pełni spełniany będzie warunek ”pożytku, znośnego życia”
Twierdzę, że obecna liczba posłów jest optymalna, uwzględniająca reprezentatywność, obszar i ludność kraju. Nade wszystko przyjętą zasadę państwa prawa, która determinuje regulacje ustawowe: od leczenia raka, przez wiedzę o giełdzie, aż do surfowania po prawie europejskim.
Trzeba jeszcze uciekać z komisji na wniesione zapytanie poselskie o ceny tuczników, czasami na parę godzin „wpaść” do Brukseli, w sobotę i niedziele być na zebraniu partyjnym, żeby nie być skreślonym z listy wyborczej. Przynajmniej odwiedzić jedną z 50 gmin. Rano i wieczorem wybrani parlamentarzyści zagoszczą u red. Olejnik w radiu, telewizji lub gazecie. Z obowiązku też w innych mediach.
Pani redaktor Katarzyna Kolenda Zalewska stawia śmiały zakład „konia z rzędem, a jeszcze większa nagroda dla tego, który potrafiłby udowodnić niezbędność parlamentarzystów". Zakład przyjmuję. Proszę choćby na chwilę opuścić warszawski fotel, przyjechać do okręgu wyborczego, ale z dwoma końmi.
Porzućmy okrągłe, felietonowe cyferki.
Spójrzmy na rynek prawa. Tak już w konstytucji przyjęliśmy, że wszystko musi być regulowane ustawą. Kilka tysięcy kartek papieru. Kilka tysięcy informacji, już gazety „uginają się” pod ich przekazywaniem.
No i wreszcie demokracja. Czy ta zredukowana, ograniczona do paru osób zależnych od wodzusia, wspieranego przez mediokracje ? Czy większa, z prawem wykonywania wolnego mandatu, obecna wśród wsi i miasteczek ?
To jest konstytucyjny wybór, wymaga referendum. Zgody na dole i na górze, także prezydenta, do którego pije Pani Redaktor
O ile możliwa byłaby zgoda na ograniczenie liczby posłów , to w przypadku Senatu takiej zgody nie ma. Za fikcję należy jednak uznać to, że Platforma Obywatelska zredukuje Sejm „strzelając” w PSL.
Słowem, nie strzela się felietonem w konstytucję .