Media
18.01.2019-"PiS na widelcu". Pewność "Polityki" versus wyrok ws. Jana Śpiewaka i córki Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Niezbyt krzepiące.Wydawnictwo: w polityce.pl
Rzecz to jasna i naturalna, że po dramacie w Gdańsku debata polityczna w Polsce na pewien czas została zamrożona. Niemniej jednak na marginesie tego czasu żałoby i refleksji warto odnotować tezy najnowszej „Polityki”, która piórem Mariusza Janickiego przekonuje, że w zasadzie to jest pozamiatane. Wystarczy tylko, że opozycja stworzy jedną listę wyborczą.
Przeciwnicy rządzącej dziś formacji mają PiS na widelcu, zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Wydaje się niewiarygodne, aby opozycja z tej szansy nie skorzystała
— czytamy.
Później widać cały szereg skarg i żali: że w szeregach opozycji „nie ma poczucia wyjątkowości tego politycznego sezonu”, że politycy pracują w „trybie zwyczajnym”, a zamiast myśleć o jesieni, koncentrują się na interesach własnych partii. I że przez tytułowe „dąsy i pląsy” PiS może przedłużyć jesienią swój mandat na kolejna kadencję.
PiS ma więcej niż normalnie mieć powinno
— przekonuje całkiem serio Janicki, nawiązując do ordynacji wyborczej i sposobu przełożenia oddanych głosów (metoda d’Hondta) na mandaty wyborcze.
PiS ma swoje 35-40 proc., a reszta - resztę
— dodaje.
To postawienie sprawy na głowie i analiza polityczna z gatunku myślenia już nie tyle życzeniowego, co marzycielskiego. Jeśli ktoś poważnie uważa, że mamy w Polsce 60-65 procent wyborców radykalnie krytycznie nastawionych do PiS, a powstrzymuje ich tylko brak wspólnej listy i różnice programowe po stronie opozycji, nic nie wie o Polakach, preferencjach wyborczych, badaniach opinii publicznej.
Na kanwie tych rozważań warto sięgnąć po przykład z ostatnich godzin - wyrok w sprawie Jana Śpiewaka, który przegrał proces z córką Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Poszło o to, że Śpiewak - na co dzień działacz lewicy - opisał historię, w której pani Ćwiąkalska jako kurator 118-latka, nieżyjącego od dłuższego czasu, przejęła pół kamienicy.
Ta decyzja to ewidentny sygnał wysłany przez wymiar sprawiedliwości w Warszawie, który pokazuje, że nie będzie żadnego rozliczenia z aferą reprywatyzacyjną. Ja broniłem sądów, sam chodziłem na marsze, organizowałem demonstracje w wakacje 2017 roku. Ale teraz widzę, że polski wymiar sprawiedliwości zbliża się do białoruskiego. (…) W ogóle nie było dyskusji. Sędzia nawet nie wysłuchała do końca mojego adwokata, wyrzuciła media, które były na sali. I tyle
— nie kryje żalu Śpiewak w rozmowie z „Polska The Times”.
Życie niektórych dziennikarzy „Polityki” w przeświadczeniu, że wszystko kręciło się, kręci i kręcić będzie wokół Jarosława Kaczyńskiego to myślenie kompletnie przeciwskuteczne. Wśród tych 60-65 procent wyborców, z którymi wiąże tak wielkie nadzieje Janicki jest, stawiam tezę, całe mnóstwo tych, którzy mogą mieć do dzisiejszych rządzących sporo „ale”, ale umierać za III RP, jej sądownictwo, politykę socjalną, nierówności społeczne i tysiąc mniejszych historii nie będą. Z niczym innym jak stary porządek sprzed roku 2015 taka wspólna lista (od PO przez SLD, na N czy PSL kończąc) kojarzyć się nie może.
Kto spośród tych 65 procent wyborców będzie umierał za takie sądy? Za sytuacje, w których pozwany - któremu trzeba oddać, że jako jeden z pierwszych zgłaszał temat afery reprywatyzacyjnej - nie tylko nie może podzielić się uzasadnieniem wyroku, ale nawet nie jest do końca wysłuchany? Gdy media są wyrzucane z sali, bo tak poprosiła córka pana Ćwiąkalskiego? Jaki interes społeczny kierował sędzią, by utajnić proces? A może pani sędzia, która „pragnie zemsty” na PiS będzie dobrym przedstawicielem tego zawodu? Naprawdę ktoś trzeźwy może uważać, że wystarczy wspólna lista pod nazwą „Konstytucja” i na pstryknięcie palcami pójdą zabrać władzę Kaczyńskiemu? A przecież wymiar sprawiedliwości to tylko wierzchołek góry lodowej piętrowych patologii, jakie ściskały (i w części dalej ściskają) naszą Rzeczpospolitą?
To też pytanie do polityków dziś rządzących, którzy wszak przez trzy lata toczyli batalie o lepsze, bardziej sprawne, otwarte dla ludzi sądy - co mamy po tych latach walk? Sytuację, w której za aferę reprywatyzacyjną pierwszym (czy jedynym…?) skazanym będzie Jan Śpiewak? To polityczne samobójstwo, jeśli chodzi o skuteczność państwa przy tak wielkim procederze, za który wzięto się przecież z większą dynamiką niż w ostatnich latach.
Świadomi są tego przedstawiciele obu największych partii. To naprawdę nie przypadek, a w zasadzie jasne wytyczne z partyjnych central (tak PiS, jak i PO) i biur prasowych, by nie wypowiadać się w sprawie śmierci Adamowicza, nie chodzić do studiów telewizyjnych, nie prowokować momentów, gdy można powiedzieć o jedno słowo za dużo. Proszę choćby zwrócić uwagę na nieliczną z politycznych rozmów w ostatnich dniach: Jana Rulewskiego (PO) z Janem Marią Jackowskim (PiS) na antenie wPolsce.pl.
Artykuł przygotował : Marcin Fijołek. Wydawnictwo : wPolityce.pl
18.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
18.01.2019-Senatorowie PO i PiS dla wPolsce.pl. Wydawnictwo: w polityce.pl
Senatorowie PO i PiS dla wPolsce.pl: Podziały i emocje przysłaniają prawdziwy obraz. Krytykujmy poglądy, ale nie potępiajmy człowieka
Senatorowie PiS i PO - Jan Maria Jackowski i Jan Rulewski - na antenie telewizji wPolsce.pl wspominali zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Politycy zwrócili uwagę na to, że konieczna jest refleksja i powstrzymanie złych emocji.
Senator Jan Rulewski przyznał, że w PO panuje żałobny nastrój i politycy poproszeni zostali o to, by unikać komentarzy.
Nie można ukrywać faktu, że wokół wyboru prezydenta Adamowicza powstały w Platformie Obywatelskiej podziały. Na szczęście zakończyły się one happy endem, bowiem prezydenta wybrali mieszkańcy Gdańska. Podobnie jak w innych partiach, w PO panuje żałobny nastrój, czyli cisza. Wzorem innych uważamy - choć ja był tutaj nie przesadzał - że politycy mogliby w tym okresie palnąć jakieś głupstwo, być sprowokowani. Jestem w tym studiu z obowiązku obywatelskiego
— powiedział senator PO.
Senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski dodał, że stanowisko partii jest jednoznaczne.
Potępiamy ten bestialski mord na śp. Pawle Adamowiczu. W tej sprawie stosowne oświadczenia wydali wszyscy czołowi liderzy naszego obozu politycznego. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci. Nasze stanowisko jest podobne. Apelujemy o wstrzymanie wszelkich komentarzy, tym bardziej politycznych, które miałby służyć celom politycznym czy być interpretowane linią polityczną jakiegokolwiek ugrupowania
— mówił senator PiS.
Czynimy to z powodów ludzkich, jak i z roztropności. W prokuraturze trwa postępowanie wyjaśniające, prokuratura gromadzi materiał, do mediów przedostają się różne informacje, ale uważam, że nam politykom nie czas komentować, stawiać diagnozy czy oceny
— zwrócił uwagę senator Jackowski dodając, że najlepsze, co można teraz zrobi, to uszanować ten czas i oddać się głębokiej refleksji.
Politycy pytani o to, czy napięcie nie jest za duże, senator Rulewski ocenił, że podziały i emocje przysłaniają prawdziwy obraz.
Oczekiwałem spełnienia obietnicy prezesa Kaczyńskiego, który po wyborach mówił o pakiecie demokratycznym. Nie da się ukryć, że politycy w Sejmie tworzą to napięcie. Powrót do tego tematu to dobra okazja
— powiedział Rulewski.
Senator Jackowski powiedział z kolei, że jego zdaniem to, co wszyscy politycy mogliby w tej chwili zrobić, to zachować solidarność w jednej sprawie.
Kiedy mamy do czynienia z bejtem, ze spiralą niechęci, nienawiści. Trzeba jednoznacznie odcinać się od tego typu postaw, nawet jeśli przedmiotem tych ataków są politycy, których dany obóz polityczny nie lubi czy negatywnie ocenia ich rolę. Krytykujmy poglądy, ale nie potępiajmy człowieka, który je wyraża. Każdy człowiek ma prawo do wyrażania swoich poglądów
— podkreślił senator PiS.
Senatorowie pytani o to, jak wspominają śp. Pawła Adamowicza, Jan Rulewskiprzypomniał, że prezydent Gdańska należał do pokolenia „Solidarności”.
Wyciągną lekcję, że to dzieło trzeba kontynuować. Wybudował Europejskie Centrum Solidarności - to jest pogłębiona refleksja. Był to człowiek, który była odważny i konsekwentny. Przez 20 lat budował Gdańsk. Gdańsk odegrał w historii wielką rolę w Europie. Chciał przywrócić świetność miasta. On chciał nadać Gdańsku wartość - inną niż tylko siedlisko mieszkań, obiektów przemysłowych. To mu się udawało
— mówił Jan Rulewski.
Jan Maria Jackowski przyznał, że poznał Adamowicza ponad 20 lat temu, kiedy ten został pierwszy raz prezydentem Gdańska.
Byłem wówczas posłem Akcji Wyborczej Solidarność. Można powiedzieć, że wtedy różnice polityczne ujawniające się później nie były tak widoczne jak dziś. Reprezentował wówczas młode pokolenie, polityków Polski niepodległej, którzy nie mieli żadnego zanurzenia w PRL. Miał bardzo ładną kartę z lat 80. Był obiecującym politykiem. Później pojawiały się różne oceny jego działalności. W późniejszym okresie nie miałem z nim kontaktu. Na pewno był wyrazistą osobą, postacią absolutnie nietuzinkową. Był politykiem, który miał kontakt z ludźmi, nie bał się ich. Pod tym względem na pewno był politykiem bliskim ludziom
— wspominał senator Jan Maria Jackowski.
autor: Zespół wPolityce.pl
Czekamy na Wasze maile z uwagami i komentarzami: redakcja@wpolityce.pl. Dołącz do naszej społeczności – Sieci Przyjaciół wPolityce.pl i tygodnika „Sieci” na SiecPrzyjaciol.pl
Artykuł przygotował : wkt. Wydawnictwo : wPolityce.pl
18.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
18.01.2019-Senatorowie PO i PiS dla wPolsce.pl. Wydawnictwo: w polityce.pl
16.01.2019- Medale 100 lecia- Żnin. Wydawnictwo: Gazeta Pomorska Inowrocław
Artykuł przygotował : brak. Wydawnictwo : Gazeta Pomorska Inowrocław
16.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
11.01.2019-Bydgoskie centrum NATO będzie się rozrastać. Wydawnictwo: Tygodnik Bydgoski
Bydgoskie centrum NATO będzie się rozrastać
W 2018 roku odwiedziło nas prawie pięć tysięcy wojskowych i cywilów z 34 krajów – mówił dowódca Centrum Szkolenia Sił Połączonych w Bydgoszczy, generał dywizji Wilhelm Grün. Ubiegły rok podsumował na dzisiejszym (10 stycznia) spotkaniu w siedzibie centrum. Zapowiedział też nadchodzące zmiany.
– To wielka przyjemość powitać Państwa na noworocznym przyjęciu w JFTC w Bydgoszczy, w mieście, o którym często mówię, że to polska stolica NATO – rozpoczął dowódca Centrum Szkolenia Sił Połączonych (JFTC), generał dywizji Wilhelm Grün.
Na spotkaniu obecni byli posłanka Ewa Kozanecka, senatorowie Andrzej Kobiak i Jan Rulewski, ks. bp Jan Tyrawa, wicewojewoda Józef Ramlau, wiceprezydent Bydgoszczy Mirosław Kozłowicz i zastępca przewodniczacego Rady Miasta, Lech Zagłoba-Zygler.
Łącznie pięć tysięcy przyjezdnych
Generał Grün podsumował miniony rok w JFTC. Wśród ważniejszych szkoleń wymienił m.in. ćwiczenia Brilliant Joust przygotowujące personel NATO do pracy w środowisku Crisis Establishment (500 uczestników) i Ćwiczenie Koalicyjnej Interoperacyjności Bojowej CWIX (ponad 1200 uczestników z 29 krajów).
W 2018 r. JFTC po raz pierwszy wspierało również ćwiczenia dla personelu wysokiego szczebla w łotewskiej Akademii Obrony Narodowej w Rydze. – Dla nas była to szczególna rola, ponieważ mogliśmy się sprawdzić jako ambasadorowie Bydgoszczy, która jest naszą siedzibą, a tym samym Polski – mówił gen. Grün.
W grudniu centrum gościło ok. 650 uczestników szkolenia Citadel Bonus, w którym udział wziął Francuski Korpus Szybkiego Reagowania z Lille.
Jak podkreślił dowódca, odbyło się wiele mniejszych szkoleń, a także eksperymentów, konferencji i warsztatów. – W sumie odwiedziło nas prawie pięć tysięcy wojskowych i cywilów z 34 krajów. Jest to wzrost w porównaniu z rokiem 2017, a to przełożyło się na większą liczbę klientów, na czym zdecydowanie skorzystali lokalni przedsiębiorcy – mówił.
W 2019 r. dowództwo obejmie Polak
Już wiadomo, że wkrótce centrum się rozwinie. Personel w ciagu dwóch–trzech lat rozrośnie się o 31 osób, z którymi do Bydgoszczy przyjadą ich rodziny. Docelowo będzie tu pracować 170 osób, mają zostać stworzone 22 dodatkowe stanowiska.
Generał Grün mówił także o planach JFTC na 2019 rok: odbędą się tu m.in. ćwiczenia przygotowawcze do misji w Afganistanie (trzy edycje) oraz dla osób wyjeżdżających do Iraku (dwie edycje). Centrum zorganizuje także szkolenia poza własną siedzibą – w ramach współpracy NATO z Gruzją oraz w Rydze.
23 maja JFTC będzie świętować 15. rocznicę powstania. – Zdecydowaliśmy, że będziemy obchodzić ją w kameralny sposób i połączymy ją z naszym dorocznym rodzinnym Dniem Międzynarodowym – mówił gen. Grün.
Centrum czeka takża zmiana dowództwa. W lipcu mijają trzy lata służby gen. Grüna. Jego miejsce zajmie polski generał, który jeszcze nie został wybrany. – Zaproponowałem, że mogę kontynuować moją misję tutaj przez następne trzy lata, jednakże nie została ona przyjęta – mówił żartobliwie obecny dowódca.
Wraz z nim odejdą również jego zastępca: generał brygady Ladislav Jung, szef sztabu, a także duża część pozostałego personelu. – Dla nas wojskowych to nic specjalnego, bo jesteśmy przyzwyczajeni do takiego cyklu pracy – tłumaczył gen. Grün. – Z własnego doświadczenia wiem, że dobrze, jeżeli ok. 2/3 personelu jest wymienianych rotacyjnie, odbywa się z korzyścią dla instytycji. Do tego czasu będziemy wykorzystywać możliwości wzmacniania więzi z naszym państwem goszczącym i miastem Bydgoszcz.
Wielkie obchody nad Brdą?
Kolejnym kluczowym wydarzeniem nowego roku będzie 20. rocznica przystąpienia Polski do NATO. Prezydent Bruski zaproponował ministrowi obrony narodowej, żeby obchody zorganizować właśnie w Bydgoszczy. – Miasto może oczywiście liczyć na duże wsparcie z naszej strony – zadeklarował dowódca.
Podkreślał też wdzięczność za gościnność i wsparcie ze strony miasta i województwa. – Bez tego zaangażowania nasza misja byłaby znacznie trudniejsza, nie moglibyśmy osiągnąć tak wysokiej jakości szkoleń, a nasi pracownicy nie mogliby cieszyć się z tak wysokiej jakości życia, jaką mają tutaj do dyspozycji – mówił.
Dziękował także w swoim imieniu. – Muszę osobiście podkreślić wielką gościnność miasta, bo od dwóch i pół roku jest to mój dom. Za sześć miesięcy wraz z żoną wracamy do Niemiec po prawie 10 latach mojej służby za granicą. Myślę, że przystosowanie się na nowo do życia w Niemczech nie będzie łatwe – mówił.
– Będzie mi brakować Bydgoszczy, Polski i tej wyjątkowej gościnności. Życzę Państwu wszystkiego najlepszego w roku 2019 – zakończył.
Noworoczne przyjęcie w JFTC w Bydgoszczy (Centrum Szkolenia NATO), 10 stycznia 2019 r./fot. Anna Kopeć
Noworoczne przyjęcie w JFTC w Bydgoszczy (Centrum Szkolenia NATO), 10 stycznia 2019 r./fot. Anna Kopeć
Artykuł przygotował : Marta Kocoń. Wydawnictwo : Tygodnik Bydgoski
11.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z http://www.tygodnikbydgoski.pl/wydarzenia/bydgoskie-centrum-nato-bedzie-sie-rozrastac-10-01-2019
11.01.2019-Coś Ważnego.- Wydawnictwo : Tygodnik Solidarności.
Artykuł przygotował : brak. Wydawnictwo : Tygodnik Solidarności
11.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
08.01.2019-Była bydgoska radna reprezentuje NBP. Kim jest Jolanta Turczynowicz-Kieryłło?. Wydawnictwo: Wyborcza Bydgoszcz
Była bydgoska radna reprezentuje NBP. Kim jest Jolanta Turczynowicz-Kieryłło?
– Od rozpadu AWS jestem bezpartyjna i nie zamierzam zapisywać się do żadnej partii. Ale skończyć z polityką? To niemożliwe. U mnie polityka to rodzinna tradycja. Z zawodu jestem adwokatem, a zajmuję się prawami człowieka. Będę więc cały czas aktywna, jeśli nie w polityce, to na jej obrzeżach – tak po porażce w wyborach do bydgoskiej rady miasta w 2002 r. mówiła Jolanta Turczynowicz-Kosmowska (nosiła wtedy nazwisko poprzedniego męża).
Rezolutna szachistka Jola
Jej tata Edward, adwokat, działacz „Solidarności” w czasach PRL-u, był obrońcą w procesach politycznych, reprezentował m.in. JanaRulewskiego. Od niego – byłego prezesa Kujawsko-Pomorskiego Związku Szachowego, a także mamy Lidii – dwukrotnej mistrzyni Polski juniorek w szachach, przejęła także pasję do królewskiej gry. Szachistką była obiecującą, należała do czołówki polskich juniorek – indywidualnie zdobyła cztery medale mistrzostw kraju w różnych kategoriach wiekowych.
Artykuł przygotował : key. Wydawnictwo : Wyborcza Bydgoszcz
08.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
08.01.2019-Wałęsa apelował do Trumpa o kolejnego Polaka w kosmosie. "Jest to bardzo nietrafiony pomysł" Wydawnictwo: next.gazeta.pl
Wałęsa apelował do Trumpa o kolejnego Polaka w kosmosie. "Jest to bardzo nietrafiony pomysł"
Więcej: http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24343675,walesa-apelowal-do-trumpa-o-kolejnego-polaka-w-kosmosie-jest.html
Pod koniec grudnia w liście otwartym do prezydenta USA Donalda Trumpa jedenastu Polaków zaapelowało o udział polskiego kosmonauty lub polskiej kosmonautki w programie lotów organizowanych przez NASA. Pomysł jednak zaskoczył dużą część polskiej branży kosmicznej.
Sygnatariuszami grudniowego listu byli m.in. były prezydent Lech Wałęsa, były prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Michał Kleiber, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych PAN prof. Iwona Stanisławska czy senator PO Jan Rulewski.
Inicjatorzy apelu zwracali uwagę m.in. na 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.
Walnie do tego przyczynił się Prezydent Thomas Woodrow Wilson wraz z amerykańskim Kongresem. Stoimy na stanowisku, że wspólny załogowy lot kosmiczny byłby dobitnym podkreśleniem wielu lat trwałej przyjaźni między naszymi narodami
- czytamy w liście do Trumpa.
Po kilku dniach od publikacji apelu do Trumpa, w odpowiedzi na wątpliwości dziennikarza "Wyborczej" co do tej inicjatywy, senator Jan Rulewski (wraz z dwójką innych sygnatariuszy listu do prezydenta USA - dr Agatą Kołodziejczyk i Mateuszem "Mattem" Harasymczukiem) rozwinął pomysł wysłania polskiego kosmonauty w amerykańskiej misji.
Rządowy dokument "Polskiej Strategii Kosmicznej do roku 2030" w ogóle nie zakłada lotu, a nawet przygotowań. (...) Tymczasem kosmonauci, astronauci i taikonauci z wielu krajów latają nad naszymi głowami i inspirują przekazami z badań. (...) 30-50 mln powinno starczyć na opłacenie przygotowań. (...) Wykorzystując profesjonalną infrastrukturę i bazy lotnicze na miejscu w Polsce, koszty treningów byłyby znacząco obniżone
- czytamy w liście.
"Nie czas teraz na drugiego polskiego astronautę"
Tymczasem na portalu kosmonauta.net pojawiła się bardzo rozbudowana polemika z pomysłem wysłania w amerykańskiej misji Polaka w kosmos. Jej autorzy to Krzysztof Kanawka i Michał Moroz, założyciele spółki Blue Dot Solutions, specjalizującej się w tematyce kosmicznej.
Eksperci nazywają pomysł "bardzo nietrafionym". Dlaczego? Przyczyn jest wiele.
Po pierwsze, apel był zaskoczeniem dla sporej części branży kosmicznej w Polsce. Jego inicjatorzy w opinii Kanawki i Moroza są "nie zawsze dobrze zorientowani w realiach branży kosmicznej i relacjach Polski z ESA [Europejska Agencja Kosmiczna - red.]".
Wyraźny jest brak wsparcia wśród głównych aktorów krajowego sektora - przede wszystkim Polskiej Agencji Kosmicznej, Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, czy działającej przy Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii Polskiej Delegacji do ESA. Trudno zrozumieć, dlaczego twórcy inicjatywy w ogóle nie poinformowali społeczności skupionej wokół polskiej branży kosmicznej o swoich planach
- czytamy w portalu.
Ponadto Polska jest członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej i ma możliwość uczestnictwa w europejskim programie załogowym. Wiązałoby się to ze znacznie wyższą składką do ESA, ale w perspektywie może się to stać. Tym bardziej, że z Krajowego Programu Kosmicznego autorstwa Polskiej Agencji Kosmicznej wynika, że długoterminowo polski sektor kosmiczny nie wyklucza uczestnictwa w lotach załogowych.
Można przypuszczać, że większość pozostałych sygnatariuszy tego listu nie jest świadoma obecności Polski w ESA oraz istnienia europejskiego korpusu astronautów
- czytamy na kosmonauta.net.
Inne kluczowe pytania bez odpowiedzi to choćby te o o zadania Polaka podczas lotu, warunki przygotowania do lotu czy o finansowanie wyprawy - a to koszty rzędu dziesiątek milionów dolarów. Senator Rulewski sugerował, że w tym celu można by wykorzystać środki Polskiej Fundacji Narodowej.
Taka sama wartość, regularnie wydatkowana na program Human Spaceflight w ESA, pozwoliłaby w dalszej przyszłości na dołączenie Polaka do europejskiego korpusu astronautów oraz dostęp polskich naukowców to laboratoriów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz planowanej stacji wokółksiężycowej Gateway- zauważają eksperci
Drugi astronauta z Polski [po Mirosławie Hermaszewskim - red.] powinien polecieć w kosmos dopiero, gdy krajowy przemysł będzie na tyle rozwinięty, by mogła wystąpić synergia. W przeciwnym wypadku skończy się na przygotowaniu kilku eksperymentów naukowych i wieloletniej stagnacji. Tak jak w 1978
- kończą Krzysztof Kanawka i Michał Moroz.
Artykuł przygotował : ab. Wydawnictwo : Gazeta Next
08.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
03.01.2019-Ból głowy Schetyny. Wyniki sondażu politycznego. Wydawnictw: Gazeta Polska Codziennie
Artykuł przygotował : Adrian Siwek. Wydawnictwo : Gazeta Polska Codziennie
03.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.
02.01.2019-Rocznice- Wspomnienie o Janie Rulewskim
Artykuł przygotował : Ludwik Stomma. Wydawnictwo : Gazeta Polityka
02.01.2019
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.