12.08.2018 - Lwice lewicy wzięły wtedy wszystko. To były wybory. - Wydawnictwo : Bydgoszcz Wyborcza
Najbardziej efektownie o głosy wyborców starał się Janusz Stajszczak. Brylował jako rzutki biznesmen, człowiek nowych czasów. Chciał się dostać do senatu, co zagwarantowałoby mu immunitet. Przydałby się, bo czuł już na sobie oddech organów ścigania. W loterii Stajszczaka można było wygrać mieszkanie lub malucha. Biznesmen pokazywał, że ma gest. Przy okazji żużlowych derbów Polonia-Jutrzenka – Apator-Elektrim (46:44) w dodatkowym biegu ścigały się największe gwiazdy. Tomasz Gollob i Sam Ermolenko z Markiem Loramem oraz Jackiem Krzyżaniakiem walczyli o 20 mln zł premii od Janusza Stajszczaka. Zaskoczenia nie było. Kopertę odebrał Gollob.
W ostatnich dwóch tygodniach kampanii reklamy ze Stajszczakiem codziennie drukował na pierwszej stronie „Express Bydgoski”. W środku numeru redakcja na jednej stronie zmieściła 8 zdjęć twarzy kandydata. Stajszczak nie uśmiechał się tylko pozując przy stole do tenisa. Zapowiadał, że ożywi region gospodarczo. Ogłosił też, że zrezygnuje z senatorskiej diety. – Chciałbym w oczach społeczeństwa zmienić wizerunek krwiożerczego biznesmena. Proponuję pracę, zamiast kuroniówki – mówił.
Jan Rulewski (Unia Demokratyczna) sam start Stajszczaka określił jako urągający demokracji. Mówił, że kandydat ma miliardowe długi wobec Polaków, bo oszukiwał na podatkach. Według Rulewskiego naciskano na pracowników firm Stajszczaków, by ci podpisywali listy z wymaganym poparciem. Stajszczak pozwał legendę opozycji. Dowodził w sądzie, że nie zalega w ZUS-ie, a z aferą alkoholową nie ma nic wspólnego. Sąd zdecydował, że Rulewski musiał przeprosić, ale tylko za zadanie o nieprawidłowo uzyskanych podpisach, bo nie był w stanie udowodnić zarzutów.
Kandydat na butelce piwa
Stanisław Witek z Polskiej Partii Przyjaciół Piwa deklarował, że sprzeciwia się biedzie i bezrobociu. Popierał za to „godne życie, spokojną starość i kufel dobrego, polskiego piwa”. Witek był w radzie nadzorczej „Browarów Bydgoskich”, w prasie opowiadał o szczegółach produkcji. Twarz kandydata pojawiła się na butelkach piwa „Kujawiak”. Obok napis „Uśmiech nic nie kosztuje”. Był prawdziwy – zarząd browaru miejsce na butelce szefowi rady nadzorczej udostępnił bezpłatnie.
Jasiakiewicz: Czy bydgoska wojna z marszałkiem ma sens? [GDAŃSKA 27]
Premier Hanna Suchocka przestrzegała, że nie jest wskazane prowadzenie przez wojewodów kampanii wyborczej i kandydowanie do parlamentu. Szef Kongresu Liberalno-Demokratycznego Donald Tusk stwierdził, że skoro sama premier się angażuje w kampanię, to wojewodowie też mogą. Przy okazji nominacji na prezesa Zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska czytelnicy poznali Romana Jasiakiewicza. Dowiedzieli się, że jest żonaty, „ma dwoje dzieci oraz psa, kota i papugę”.
31-letni Grzegorz Gruszka (SLD) tłumaczył, że absolutnie nie czuje się postkomunistą. Opowiadał się za kapitalizmem z ludzką twarzą. – Trudno zapomnieć o tysiącach bezrobotnych z „Kobry”, „Eltry” i wielu innych przedsiębiorstw – tłumaczył. Rozmowę z Gruszką przeprowadził Jacek Bukowski, potem polityk SLD. – Reformy w oświacie nie mogą ograniczać się do powieszenia krzyża i zmiany skali ocen na 1-6 – mówił i podkreślał, że Bydgoszcz musi być stolicą województwa. Hasło miał nośne: „Nie obiecuję gruszek na wierzbie”.
Ryszard Brejza (dziś prezydent Inowrocławia) startował z wałęsowskiego BBWR-u. Kandydatów Bloku zachwalał Andrzej Olechowski: „Nikomu nic nie ukradli, na ich widok nikt nie przechodzi na drugą stronę ulicy”. Bydgoska kandydatka Małgorzata
Gęsikowska w „Ilustrowanym Kurierze Polskim „ do wyborczego zdjęcia pozowała z prymasem Józefem Glempem.
Antoni Tokarczuk opowiada o zębie Rulewskiego [GDAŃSKA 27]
Na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, wtedy już skłóconym z Wałęsą, w muszli koncertowej w parku Witosa przyszło 300 osób. Wśród nich lider listy Porozumienia Centrum Antoni Tokarczuk. Tezy znane – układ i konieczność odzyskania mediów. – Gdyby gabinet PC utrzymał się dłużej, stary układ straciłby tu „Gazetę Pomorską” – mówił Kaczyński.
Grzegorz Schreiber (Komitet Wyborczy „Ojczyzna”) protestował, bo Barbara Hyla na naradzie dyrektorów w kuratorium rozdawała plany lekcji z logo SLD. Hyla tłumaczyła, że nie zakłóciła pracy, więc wszystko odbyło się zgodnie z prawem. W debacie w siedzibie „Wyborczej” Schreiber dyskutował z kandydatką Samoobrony. – Czy wolno kraść, wywozić ludzi i bić, bo ktoś jest w dramatycznej sytuacji? – pytał, nawiązując do akcji Andrzeja Leppera. Proponował delegalizację „Samoobrony”. Grzegorz Schreiber, ojciec Łukasza (dziś posła), po latach popierał koalicję PiS z Samoobroną. Dziś jest posłem PiS z Sieradza i ministrem w kancelarii premiera.
Te same twarze i problemy
Miejscy radni próbowali przekonać naukowców z WSP, ATR i Akademii Medycznej, by stworzyli jeden duży uniwersytet. – Brak naukowego jądra refleksyjno-intelektualnego nie sprzyja rozwojowi miasta – mówił Stefan Pastuszewski. Po 25 latach wciąż jest radnym i zdania w sprawie uniwersytetu nie zmienił. Rajcy zastanawiali się też, jak zagospodarować Wyspę Młyńską. Pomysły: centrum kongresowe, hotel lub muzeum. Prym w dyskusji wiedli Grzegorz Kaczmarek i Pastuszewski. Wiceprezydent Bydgoszczy Roman Dembek słuchał narzekań mieszkańców na nieprzystosowanie schodów pod rondem Jagiellonów dla wózków. Problem pozostał nierozwiązany do dziś, a Dembek wciąż jest aktywny, teraz jako wiceprezes ADM-u.
W tygodniku „Wiadomości parafialne” wydawanym przez parafię św. Wincentego a Paulo pojawiła się lista godnych poparcia kandydatów. Księża tłumaczyli, że to odpowiedź na liczne pytania wiernych. Na szczycie listy znalazł się Grzegorz Schreiber, a za nim Antoni Tokarczuk. Innych nie wymieniono z nazwiska. Rekomendacja nie pomogła, bo wyborcy wybrali lewicę, a prawicowi kandydaci polegli przez rozdrobnienie i wielość list. W województwie bydgoskim SLD dostał 29 proc. Posłami z Bydgoszczy zostali Anna Bańkowska, Janusz Zemke, Gruszka, Barbara Hyla, Witold Deręgowski i Zygmunt Cybulski (wszyscy SLD), Maria Kurnatowska i Stanisław Ciesielski (PSL), Jan Rulewski i Maria Zajączkowska z UD i Piotr Pankanin z UP. Zemke i Rulewski to dziś odpowiednio europoseł i senator. Obaj zapowiadają, że to koniec ich karier. Do kolejnych wyborów nie zamierzają stawać.
W województwie bydgoskim głosować mogło 793 tys. osób. W wyborach do senatu po ponad 115 tys. głosów zdobyły lwice lewicy: Grażyna Ciemniak i Dorota Kempka. Trzecie miejsce zajął Józef Kałużny, wówczas rektor Akademii Medycznej. Jego KLD startował z hasłem „Kartka wyborcza czy kartka na mięso? Wybór należy do ciebie”. Dostał 51 tys., aż o 14 tys. więcej niż Stajszczak, który do Senatu też się nie dostał.
Co robią dziś? Ciemniak była potem posłem i zastępcą prezydenta Bydgoszczy, ale chyba nie powiedziała ostatniego słowa w polityce. Kempka funkcję senatora sprawowała do 2005. Przygody Janusza Stajszczaka „Wyborcza” opisuje do dziś. Jest poszukiwany listem gończym, ale stara się o tzw. list żelazny.
Artykuł przygotował: Remigiusz Jaskot
Wydawnictwo : Bydgoszcz Wyborcza
12.08.2018r.
Wszystkie informacje zaciągnięte z IMM.