Odpowiedź Senatora do Redaktora Rzeczpospolitej - Bartosza Marczuka
Do artykułu: Leki za darmo dla dzieci, a nie emerytów
Nie wiadomo czym się kierował redaktor Bartosz Marczuk podejmując się w Rzeczpospolitej z dnia 21.08 obrony słynnego już wpisu blogowego senatora Libickiego, a właściwie krytyki pomysłu leków dla emerytów. Być może powierzchowną wiedzą nt. ustawy, której miałem obowiązek bronić w imieniu Senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji.
Zwracam uwagę, że oprotestowane przez grupę senatorów rozwiązanie zmierzało do zabezpieczenia w bezpłatne leki emerytów i rencistów w wieku 75 lat i więcej, pobierających minimalne i mniejsze świadczenia z kasy ZUS,KRUS itp.
Nieprzypadkowo wybrano te kryteria z uwagi na niemożliwość samopomocy ze strony beneficjentów chociażby w formie pracy zarobkowej, jak również występującego w tym wieku zespołu przewlekłych chorób.
Według Pani Anna Majchrowska-Kielak, doktorantki w Instytucie Nauk Pedagogicznych na Uniwersytecie Opolskim, osoby starsze przeciętnie chorują na 3-4 choroby przewlekłe, w związku z czym stale przyjmują leki. Z grona osób powyżej 75 roku życia tylko 7% nie zgłasza żadnych schorzeń przewlekłych. Fakt ten potwierdza również Pani Profesor Maria Pączkowska
Gdyby Pan Redaktor w analitycznym artykule zainteresował się dalszymi propozycjami ustawy, to doczytałby, że jego słuszne zastrzeżenie dot. kontroli bezpłatnych świadczeń zostało rozwiązane na drodze terminu wprowadzenia ustawy, w momencie wdrożenia e-recept dla wszystkich, czyli w trzecim kwartale 2015r. A więc automatycznym narzędziu dyscyplinującym nie tylko pacjentów ale i lekarzy.
Gdyby jeszcze zajrzał do diariusza senackiego to dowiedziałby się, że dalsze poprawki zmierzały do ograniczenia środowiska emerytalnego, do osób samotnie prowadzących gospodarstwo domowe.Ale z analitycznego artykułu wypływa niewiedza: ta konstytucyjna i zdroworozsądkowa.
Otóż w Polsce i na świecie, w solidarnościowych systemach ubezpieczeniowych, nie różnicuje się opieki zdrowotnej w zależności od kondycji ekonomicznej /art. 68 Konstytucji/, gdyż konsekwencja myślenia Pana Redaktora w połączeniu z wnioskami senatora Libickiego prowadziłaby do praktycznego wniosku, że wizyta u lekarza lub w aptece rozpoczynałaby się od badania kieszeni pacjenta.
Jeśli jednak w ustawie zaproponowaliśmy bardzo ostre kryterium minimalnej emerytury to wyłącznie dlatego, by spełnić martwy konstytucyjny przepis o obowiązku szczególnej opieki państwa nad ludźmi w podeszłym wieku. Trudno uznać też za przemyślany argument o możliwości konwersji środków z emerytów na dzieci, a tym bardziej przeprowadzać podział na starych i dzieci.
Wszak trzeba pamiętać, że jeśli emeryci mieliby skorzystać z ulgi to w znaczącym stopniu środki te wypracowali, nierzadko poprzez 50 lat płacenia składek na służbę zdrowia, w tym 15 lat w warunkach wydzielonego funduszu NFZ. Mało tego, nawet w wieku 75 lat nadal ten fundusz w sposób bardziej doskonały niż pracujący wzbogacają!
Senator Libicki tak dalece tego nie rozumie, że środkami przeznaczonymi na refundację leków dla emerytów chciał uzbroić… polską armię.
Ustawa jednak jest ułomna, epizodyczna, niesystemowa, gdyż obejmuje wąską grupę beneficjentów. Spełnia funkcję koła ratunkowego. Autor w jedności z Libickim nazywa ją demagogiczno-socjalistyczno-populistyczną. Można się domyślać, że mają inne rozwiązanie, choć nie wspominają o tych 26 krajach Europy, gdzie istnieją różne systemy refundacji, na ogół powszechne z refundacją ok 60 % lub pełną. Pomoc ta dedykowana jest w miliardach podczas gdy senatorowie Komisji zmieścić się musieli w 200 mln.
Wobec tego skazani jesteśmy na określenie socjalistycznych demagogów. To jednak lepiej niż być dozorcą” leczniczych Inflantów”
Ale wypada się z jednym zgodzić, że również dzieci powinny otrzymywać leki za darmo. I tu również poniosłem porażkę latach 90-tych, gdy z pozycji minimalistycznych, ale w zgodzie z raportami polskimi i WHO, domagałem się zapobiegania próchnicy wśród dziatwy szkolnej. Zaś redaktorowi B. Marczakowi zalecam zanim swój pomysł wdroży w życie najpierw rozstrzygnąć dylemat; jak za 200 mln zł ulżyć 5 mln dzieci, z których tylko rodzice dzieci niepełnosprawnych sygnalizują potrzeby bezpłatnej pomocy lekowej dla ok. 100 tys.?
Jan Rulewski –senator