Kontrakt dla regionu - opinia Senatora Jana Rulewskiego
Fakt, że premier Ewa Kopacz osobiście zadedykowała naszemu województwu kontrakt terytorialny jest dobrym znakiem nie tylko w kampanii wyborczej ale na 5 lat bytowania regionu. 20 mld na inwestycje dla blisko 2 mln obywateli na 6 lat to dużo, zważywszy na fakt, że pieniędzy inwestycyjnych nie mogą pozyskać zadłużone miasta a pozostałymi dochodami mogłyby być jedynie podatki.
Ostromeckiej radości towarzyszy jednak ważne pytanie, które kieruję do europosłów o zasadność jego konstrukcji.
Otóż, w kontrakcie, który ma 60 pozycji występuje kilka gatunkowo najcięższych inwestycji: droga S-5, droga S-10, linia kolejowa z Gdańska do Wawszawy, międzynarodowa droga wodna E-40, a także Dorzecze Środkowej Wisły obejmująca 5 województw, tama we Włocławku.
Powstaje zasadnicze pytanie: czy te inwestycje o zasięgu krajowym a nawet miedzynarodowym powinny być wpisywane w dobro samorządów naszego województwa?.
Przecież te szlaki to są zadania i ambicje państwa przeznaczone dla wszystkich jego mieszkańców, choć prawda, że także dla nas. Dodajmy, że wpływ na ich budowę, własność czy nawet eksploatację to zadanie także państwa, a to nie ma nic wspólnego z zasadą samorządności, która zakłada, że samorządy realizują zadania publiczne dla mieszkańców na własny rachunek i z pełną odpowiedzialnością.
Naliczyłem tych zadań zgrubnie na ok 11 mld zł. Zatem, tak naprawdę mieszkańcom do samodzielnego zagospodarowania pozostaje mniej niż połowa. Gorzej – być może wystarczy dla Bydgoszczy i Torunia, a niewiele pozostanie dla pozostałe miejscowości np. Mroczy, Brodnicy czy Nakła nad Notecią.
Mój głos nie jest podważaniem istoty kontraktu.
Przede wszystkim, mam na myśli sprawiedliwy podział środków na głowę mieszkańca w kraju. A to jest możliwe wtedy, gdy inwestycje państwowe nie będą wymieszane z samorządowymi.
Na przykład - jak rozliczyć budowę drogi ekspresowej S-5 niesłusznie przez moich kolegów traktowaną jako drogę dla Bydgoszczy a w zamyśle jej inwestora, czyli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Pamiętajmy przecież, jest to droga, która ma łączyć drogi dojazdowe A-1, A-2 i A-4 oraz miasta: Gdańsk, Bydgoszcz, Poznań, Wrocław. Ma ona za zadanie służyć nie tylko ich mieszkańcom, ale całej Europie. Czy zatem „podarek dla Bydgoszczy” nie jest jednocześnie premią dla Gdańska, który otrzyma podobne pieniądze lecz wybuduje za nie kolejny park naukowo- badawczy, na który nie stać naszego województwa?
Podobnie jest z tamą we Włocławku, która obciąża nasze podarkowe konto a uwalnia środki w województwie mazowieckim.
Kontrakt podpisany nie jest jeszcze prawem a tym bardziej „kasa nie płaci”. Może trzeba zastanowić się nad jego filozofią?!
Bydgoszcz,14.11.2014 Jan Rulewski, senator RP