Czarna listopadowa noc dla demokracji - wystąpienie podczas II posiedzenia Senatu dotyczące zmian w ustawie o Trybunale Konstutucyjnym.
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Mam obawy, że ta noc to jest czarna noc polskiej demokracji. To jest też czarna noc Senatu, dlatego że obradujemy w warunkach faktów dokonanych, których to sprostowania ugrupowanie polityczne podejmuje się po fakcie. Najpierw pan prezydent wręczył nominację ministra koordynatora służb specjalnych skazanemu wyrokiem, po czym, dostrzegając oczywisty błąd i opór opinii publicznej, ułaskawił niewinnego, kryształowego człowieka. Proszę państwa, ja nie mam aspiracji do bycia kryształowym, ale ja bym oczekiwał, żeby to sąd mnie uniewinnił…, bo wtedy miałbym podstawy, żeby twierdzić, że jestem niewinny, a nie osoba z mojego obozu politycznego.
Ale wracając do sprawy, powiem, że teraz mamy drugą… Oto pan prezydent, niewątpliwie stosując obstrukcję – dalej nie chcę się posunąć – w zakresie przestrzegania prawa, namawia swoich kolegów, aby na chybcika sprokurowali ustawę i podrzucili ją parlamentowi. Na tym polega pierwsza odsłona tej czarnej nocy listopadowej. Ale istotniejsze są skutki. Czy państwo sobie wyobrażacie, że to rozstrzygnięcie w najlepszym razie podzieli środowisko sędziowskie? W gorszym przypadku ten, kto przyjmie zablokowany łańcuch sędziowski, togę sędziowską sędziego Trybunału Konstytucyjnego, będzie nazwany kolaborantem…
A nie ma w Polsce gorszego określenia niż „kolaborant”. To zaś oznacza trwałe skutki dla tego czułego elementu sprawiedliwości. Czy możecie też sobie wyobrazić to, że oprócz najemników żaden – a w to wierzę – z poważnych sędziów tego zadania się nie podejmie? To oznacza też blokowanie prac Trybunału Konstytucyjnego. Ale może to o to chodzi. Może wam, Koledzy, chodzi to, że nie chcecie akceptować – bo musicie, my wszyscy będziemy musieli – orzeczeń niezawisłego Trybunału Konstytucyjnego?
Czarna noc polega na tym, że ta ustawa niszcząca sąd sądów zmierza – i to jest mój podstawowy zarzut, który może wywołać zdziwienie u przyjaznych czasami, a nawet często, kolegów z prawej strony – do zamrożenia prac parlamentu nad przyjęciem ustawodawstwa sankcjonującego nieprawdziwe bądź nawet fałszywe obietnice wyborcze. I tu jest mój zdecydowany protest! Tu można sięgać do inskrypcji na pomniku poległych stoczniowców. Otóż mnie się wydaje, że obecna władza zabrnęła tak dalece, że można ją posądzić o to, że ze śmiechem pustym przechodzi nad prostymi ludźmi. Posługując się pustymi obietnicami, zignorowała uczucia prostych ludzi. I ten błąd można naprawić tylko poprzez wprowadzenie fałszywych struktur demokratycznego państwa, w tym Trybunału Konstytucyjnego.
Tak, ja ten wyrok przyjmuję i oceniam jako wyrok sprawiedliwy. Ale nigdy bym nie podjął się trudu, aby ten wynik odwrócić, tworząc nową ustawę, np. o sfałszowaniu wyborów czy o fałszywych wyborach.
Mówi się tutaj mało o procedurach. Może ja jestem przewrażliwiony, ale i wiedziony tutaj bardzo dobrą praktyką mojej komisji, której przewodniczył pan profesor Seweryński, Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji… A nie zdarzyło się, aby tam nie zaproszono i nie wysłuchano wszystkich chętnych do wygłoszenia swojej opinii. Bo przecież ta nasza praca – o tym powiedział już chyba pan senator Borowski na posiedzeniu komisji – to nie jest praca dla nas, dla sporów między nami. Ta praca, jeśli chodzi o skargę konstytucyjną, jest, jak mówi konstytucja w art. 191, dla wielu grup, dla prawie wszystkich obywateli. I przecież chcą ją widzieć – i oni też powinni wydać opinię – zarówno prezesi sądów, Krajowa Rada Sądownictwa, związki zawodowe, kościoły, jak i, co już powiedziałem, zwykli obywatele. Czytelność tej ustawy nie może być rozstrzygnięta tylko tu, na naszym poziomie. Ona musi być poddana także pod ich opinię.
Proszę państwa, to było mocne określenie, to o czarnej nocy. Myślę – i mam takie obawy – że to nie jest jedyna taka noc, bo jej śladem będą podążać kolejne ustawy. Ale kierując się troską o to, żeby istniał sąd dla nas i nad nami, Platforma Obywatelska – a jest w tym mój mały udział – daje szanse na odrzucenie tego zarzutu, zgłaszając poprawki. Poprawki te wprawdzie nie zmienią istoty całej ustawy, ale pozwolą usunąć z niej te wspominane drastyczne naruszenia, te zmiany reguł gry w trakcie gry, których przestrzega się nawet na boisku piłkarskim czy na poziomie ulicy, na której ja grałem. Bo tam nikt nie zmieniał reguł gry w trakcie gry – słupki były zawsze na swoim miejscu, choć my graliśmy nawet bez sędziego. A tutaj chcemy wykluczyć i słupki, i sędziego!
Dlatego apeluję do posłów z prawicy, aby – tak jak inni posłowie bądź niektórzy posłowie Platformy Obywatelskiej – przekraczali czasem granice klubowej, partyjnej czy politycznej lojalności. Tak się stało m.in. niedawno, gdy była procedowana ustawa o uzgodnieniu płci. Wówczas, wbrew niemalże wszystkim, postanowiliśmy w Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji przerwać pracę, by skorzystać z opinii Krajowej Rady Sądownictwa. Co więcej, ta opinia, wypracowana w ramach refleksji senackiej, stała się potem podstawą weta prezydenckiego! Mimo że Sejm uchwalił ustawę, ta opinia stała się, w części, podstawą weta prezydenckiego prezydenta Dudy! I o taką właśnie refleksję – o refleksję polską, a nie refleksję nocy listopadowej i nie jakiegoś lewego czerwcowego – proszę. (Oklaski)