Moje 3 grosze do ustawy medialnej, czyli 6 zł na podatnika.
Nareszcie! Pojawiła się długo oczekiwana duża ustawa medialna jako kolejny przykład dobrej zmiany. Ale czy dobrej? W najważniejszej części, czyli w zarządzaniu mediami nie odpowiada ona moim poglądom na organizację mediów publicznych. Jest piramidalna w zakresie występujących podmiotów, ciał i rad, które na wiele lat mają zarządzać dobrem obywateli, jakim jest przekazywanie informacji i szerzenie kultury.
Przekleństwo mediów publicznych
Nad ustawą pracowałem dwa lata, a efektem tych prac jest przekazana do Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji inicjatywa, która ochoczo ją przyjęła. Otwarte rozmowy z Krzysztofem Czabańskim, wiceministrem kultury ds. reformy mediów, okazały się bezskuteczne.
Wszelkie prace i konsultacje podejmowałem po to, aby pomóc ówczesnemu przewodniczącemu partii - Donaldowi Tuskowi - wybrnąć z jego niefortunnej obietnicy, likwidacji abonamentu i jak go nazwał „haraczu”. Sama obietnica jest dopuszczalna, ale trwanie w niej przez wiele lat jest naganne. Spowodowało to, że tysiące urzędników poświęcało czas w pogoni za drobnymi cwaniaczkami odmawiającymi opłaty abonamentowej. Może jednak u Tuska wygrywała dziecięca choroba liberalizmu ?
Uwiąd polegał na tym, że dotknięta deficytem telewizja, a jeszcze bardziej Polskie Radio, wyznaczało standardy komercyjnym w zakresie przekazu, poziomu, otwarcia na świat, wręcz bazarowej łatwizny, przy którym komunistyczna telewizja Szczepańskiego to luksus. Do tego doszedł rynek reklam, który zawładnął wszystkie telewizje.
Telewizji brakuje funduszy na opłacenie zagranicznych korespondentów, sportowe transmisje, widowiska, poważne programy poznawcze wzorem BBC. Żyjemy w państwie, gdzie nadal populizm jest podstawową ofertą polityczną, a niepłacenie abonamentu stało się narodową grą. Bywa i tak, że całe dzielnice dużych miast nie płacą abonamentu.
Dlatego w pracach skupiłem się na naprawie finasowania mediów pozostawiając innym rozstrzyganie o wartościach i zarządzaniu.
Nowa składka –wątpliwości.
Składka zamiast abonamentu to nie tylko zmiana nazwy. Ta regulacja budzi zastrzeżenia i zarzuty.
Zarzut niesprawiedliwości budzi utrzymanie zasady opłaty od domostwa, a zatem finansowanie niezależne od liczby odbiorców, w przypadku osób fizycznych. Podobny problem będzie w pensjonatach, hotelach. Różnice w zobowiązaniach mogą sięgać kilkuset procent. Jeśli dodamy, że powszechną tendencją jest występowanie kilku odbiorników w jednym domostwie lub kilkanaście w hotelu, to ten rachunek niesprawiedliwości się wydłuża.
Wprawdzie projekt ogranicza ulgowych beneficjentów, obecnie to 3 mln gospodarstw nieobjętych opłatami, to nadal utrzymuje zasadę, że dzięki jednemu 75 –latkowi od obowiązku będzie zwolniona nawet majętna rodzina, która z taką osobą mieszka. Także obciążenie podmiotów gospodarczych ma się nijak do zamożności i wielkości konsumpcji informacji.
Ustawa nakłada sztywny obowiązek bez konstytucyjnego okienka na rezygnację z przekazu. Już ponad 15 % odbiorców w ogóle nie korzysta z mediów publicznych.
Niejasne obietnice ograniczenia reklam i brak zapisów o ich wykorzystaniu stawia dalsze znaki zapytania. A jest to pokaźna suma stanowiąca 1/3 obecnych wpływów i nadal określająca reguły gry, choćby w sprawowaniu misji publicznej.
Ustawa technicznie wiąże opłatę z gniazdkiem elektrycznym jakby zapominając , że coraz powszechniej odbiorniki korzystają z naturalnych, niezależnych od dostawcy sieciowego prądu, jak np. akumulatory , ogniwa , baterie.
Alternatywne rozwiązanie
Myślę, że, opozycja słabo przygotowana do dyskusji, bez alternatywnych rozwiązań, odpowiedziała demagogią. Ucieczka opłat w podatki bez ich powiększania. Do tego „zwolniło” z urzędu miliony podatników nieobjętych podatkiem np. rolników. Stąd moja potrzeba obywatelskiego głosu, naśladującego większość rozwiązań europejskich.
Obecne rozwiązanie, wbrew konstytucyjnej swobodzie działalności gospodarczej, narzuca obowiązek pobierania opłat za abonament na 420 spółek energetycznych działających na terenie kraju, przy czym sztywno reguluje wartość usługi. Przetarg wykluczony, gdyż firmy są przypisane do terenu działania. Pośrednictwo firm komercyjnych stwarza wiele problemów prawnych związanych choćby z ich likwidacją, upadłością, czy nawet prawem do zarządzania bazami danych klientów. Same rozliczenia będą też wymagały kontrolerów.
W uzasadnieniu do ustawy posłowie podkreślają brak alternatywy do tego rozwiązania. Jest to nieprawda, gdyż propozycje były zgłaszane przeze mnie i Krajową Radę Radiofonii i Telewizji i z sukcesem funkcjonują m.in. w Finlandii.
Każdy dorosły obywatel korzysta na co dzień z informacji przekazywanej za pośrednictwem różnych mediów: od pogody, przez ostrzeżenia, programy religijne, sport, rozrywkę aż do urzędowych informacji. Nawet komercyjne media upowszechniają informacje publiczne generowane przez ośrodki władzy, instytucje publiczne, służby porządkowe. Skoro istnieje taka potrzeba i obowiązek władz publicznych to konieczne jest ponoszenie nakładów. Zdecydowana większość państw europejskich wychodząc z założenia ich niezależności obowiązek ten realizuje bezpośrednio za pomocą sięgania do kieszeni mieszkańców za pomocą opłaty wpłacanej do dystrybutorów i nadawców.
Dlatego też uważam, że nazwa „abonament” byłaby bardziej adekwatna niż nazwa „składka”.
Abonament – opłacone prawo do korzystania z określonego świadczenia, zazwyczaj wykupione przedterminowo przez abonenta na pewien okres. Najczęściej spotykany jest abonament miesięczny – płatny „z góry” (Wikipedia), natomiast składka to pieniężne świadczenie okresowe członka stowarzyszenia, ubezpieczonego (Wikipedia).
Moja propozycja 6 złotych
Realizacja opłaty za media polegałaby na powszechnej i indywidualnej opłacie wnoszonej przez podatników PIT, CIT, podczas składania zeznań bądź deklaracji podatkowych i ubezpieczeniowych. Rolnicy i ich domownicy realizowaliby swój obowiązek podczas comiesięcznych deklaracji zgłaszanych do KRUS.. Zatem na Fundusz Mediów składałoby się ponad 26 mln podatników, a składka wynosiłaby 6 zł. Podmioty gospodarcze wnosiłyby składkę uzależnioną od liczby odbiorników. Z obowiązku składek zwolnione byłyby placówki oświatowe, kościoły, organizacje charytatywne, placówki opiekuńcze i zdrowotne oraz urzędy publiczne. Obliczenia pozwalają na wyodrębnienie jednego ogólnopolskiego kanału bez jakichkolwiek reklam. Właśnie na rzecz misji.
I ważne, opłata składki uwzględniałaby istniejący zbiór ulg, ale dotyczący tylko danej osoby, czyli zwolnienie z opłaty dotyczyłoby tylko tej osoby, a nie całego gospodarstwa domowego.
Pośrednictwo Urzędu Skarbowego i KRUS, byłoby opłacane ryczałtem. Instytucje, a w szczególności urząd skarbowy, są „wyposażone” w narzędzia prawne oraz bazy podatników umożliwiające połączenia m.in. z bazami ZUS, KRUS, urzędami pracy. Instytucje te stałyby na straży sprawności i przejrzystości systemu.
Oczywiście urzędy przekazywałyby niezwłocznie środki na konto Funduszu Mediów Publicznych, jak w zapowiadanej ustawie.
Już wcześniej wszyscy ministrowie finansów zasłaniali się niechęcią do przejęcia nowych rozwiązań. Tyle, że wszystkie odwołują się do ich przestrzegania i zarazem sankcji, bez których trudno sobie wyobrazić spełnianie obowiązku opłaty składki, którą jak orzekł Trybunał Konstytucyjny ma charakter daniny publicznej.
Jan Rulewski
Bydgoszcz, 8.05.2016